Wizyta Ahmeda Ajoura w ośrodku dystrybucji pomocy humanitarnej w Strefie Gazy: „Celowali w nas laserami i strzelali do ludzi”.

Kiedy ludzie wokół niego zaczęli mdleć z głodu , 21-letni Ahmed Ajour spojrzał na swojego rannego w wojnie ojca, matkę i dwóch młodszych braci, którzy byli od niego zależni, i zrozumiał, że nie ma wyboru. Targowiska w Nuseirat, obozie dla uchodźców w centralnej części Strefy Gazy , gdzie mieszka rodzina, są praktycznie puste, a skąpe jedzenie, jakie udaje mu się znaleźć, jest w cenach poza zasięgiem zdecydowanej większości populacji.
Jedyną opcją dla tego młodego Palestyńczyka było udanie się na południe i dotarcie do jednego z punktów dystrybucji żywności prowadzonych przez kontrowersyjny i nieprzejrzysty Fundusz Humanitarny dla Gazy , zorganizowany przez Stany Zjednoczone i Izrael w celu zastąpienia systemu humanitarnego kierowanego przez ONZ. Według ONZ co najmniej 875 głodujących Palestyńczyków zginęło gwałtownie w ostatnich tygodniach podczas poszukiwania żywności, większość z nich została zastrzelona przez izraelską armię w tych centrach dystrybucji pomocy. Dane te pochodzą z połowy lipca, a od tego czasu liczba ofiar śmiertelnych wzrosła. Ministerstwo Zdrowia Gazy szacuje, że liczba ofiar śmiertelnych w tych punktach dystrybucji przekroczyła 1380 od końca maja. W piątek organizacja pozarządowa Human Rights Watch oskarżyła Izrael o zbrodnie wojenne w związku z tymi zgonami.
W poniedziałek, 28 lipca, o godzinie 14:00, Ajour wyruszył w podróż z czwórką innych przyjaciół, przekonany, że podróżowanie w grupie to najlepszy sposób na ochronę. Razem doszli do ronda Al Nouri, stamtąd do szpitala amerykańskiego w Nuseirat, a następnie wsiedli do kilku samochodów, które stopniowo zbliżały ich do celu, oddalonego o około 25 kilometrów. Kiedy dotarli do dzielnicy Rafah w Al Saud, mieli jeszcze cztery kilometry do pokonania, miejsca, które Palestyńczycy już teraz ponuro nazywają „śmiertelnymi pułapkami”. Przemierzali je pieszo.
„Kto pierwszy dotrze, ten bierze, kto jest najbliżej, przeżywa. Nie ma tu żadnej organizacji, żadnej godności” – mówi Ajour, którego historia zawiera sceny, które niewiele mają wspólnego z dystrybucją pomocy humanitarnej.
Według danych opublikowanych we wtorek przez Zintegrowaną Klasyfikację Bezpieczeństwa Żywnościowego (IPC), wiodący na świecie system pomiaru skali głodu, Gaza zmaga się z najgorszym scenariuszem klęski głodu , ponieważ dostęp do żywności spadł w ostatnich tygodniach do bezprecedensowego poziomu. Ponad 20 000 głodujących dzieci szukało pomocy medycznej w pozostałych ośrodkach medycznych, z czego 3000 cierpiało na poważne niedożywienie.
Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że w lipcu w Strefie Gazy z głodu zmarło co najmniej 63 osoby, w tym 24 dzieci poniżej piątego roku życia. Według danych z Gazy, wśród ponad 60 000 zgonów bezpośrednio spowodowanych konfliktem, prawie 150 osób padło ofiarą głodu.
„Sól i puste pudełka”W raporcie na temat głodu stwierdzono również, że dziewięć na dziesięć gospodarstw domowych podjęło ryzyko zdobycia pożywienia lub przeszukało śmieci. Podobnie jak Ajour i jej towarzysze. Kiedy młodzi ludzie dotarli w zeszły poniedziałek w pobliże punktów dystrybucji, zagrożenia się nasiliły. Armia izraelska utworzyła punkt kontrolny około kilometra od miejsca zdarzenia, wydając rozkazy przez głośniki i oddając strzały ostrzegawcze, granaty hukowe i gaz pieprzowy, aby rozproszyć tłum. „Podeszliśmy, zmusili nas do odwrotu, a my próbowaliśmy ponownie i ponownie. Przeszłam kilka metrów, a potem się odwróciłam. Wycelowali w nas lasery i strzelali do ludzi” – wyjaśnia.
Po trzech nieudanych próbach i ostatnim 700-metrowym sprincie dotarł do centrum dystrybucji, ale zastał tam tylko „sól i puste pudełka”. Podróż powrotna była jeszcze gorsza niż tamta, zwłaszcza przejście przez dzielnicę Al Saudi do ulicy Al Nasr, gdzie w ciemności uzbrojeni mężczyźni kontrolowali odcinki drogi i kradli jedzenie.
„[Przechodziliśmy przez] obszar o nazwie Fish Fresh, kompletnie ciemny i przechodziliśmy przez puste działki. Grupy z bronią palną lub ostrymi narzędziami zatrzymywały samochody i wozy opuszczające centrum dystrybucji” – wspomina. Grozili mu nożem, ale szybko uciekli, gdy zobaczyli swój skromny łup.
System bezpieczeństwa w Strefie Gazy załamał się w ciągu ostatnich dwóch lat z powodu nieustającej przemocy, masowych przesiedleń i zniszczenia infrastruktury, w tym posterunków policji i budynków rządowych. Powstała próżnia, w połączeniu z rozpaczliwą sytuacją większości ludności, oznacza, że w niektórych miejscach i momentach, takich jak centra dystrybucji żywności, zwycięża prawo silniejszego.
Muhammad al-Atta, prawnik i działacz społeczny, wyjaśnia na przykład, że w zeszły wtorek był świadkiem grabieży ciężarówek z pomocą humanitarną na przejściu granicznym Zikim w północnej Strefie Gazy. Mówi, że początkowo grupy Palestyńczyków z różnych frakcji zorganizowały się w celu ochrony transportów. Jednak później Izraelczycy zbombardowali to miejsce, a kilkanaście osób zostało zastrzelonych, według agencji prasowych, powołujących się na lokalne źródła medyczne. Armia izraelska nalegała, że ciężarówki nie będą mogły odjechać, dopóki palestyńskie siły bezpieczeństwa nie wycofają się całkowicie. Przedstawiciele Czerwonego Krzyża w końcu nakazali ekipom odjazd, po czym wybuchł chaos, a zdesperowany tłum otoczył ciężarówki.
Wszystko to wydarzyło się w tym samym tygodniu, w którym Izrael ogłosił wprowadzenie „przerw humanitarnych” i „bezpiecznych tras” w mieście Gaza, Deir el-Balah i Al Mawasi, których oficjalnym celem było ułatwienie dotarcia pomocy cywilnej.

Mahdi Hamdan, doradca palestyńskiego ministra ds. pomocy humanitarnej, oskarża Izrael o „celowe tworzenie klimatu niepewności, który sprzyja rozprzestrzenianiu się gangów”. Według Hamdana ciężarówki muszą przejeżdżać przez korytarze zatłoczone przesiedleńcami, bez realnej ochrony i bezpiecznego przejazdu. „Gangi kontrolują teraz niektóre obszary, przechwytują ciężarówki, konfiskują ładunki i sprzedają je na targowiskach po wygórowanych cenach, na które głodująca ludność cywilna nie może sobie pozwolić”.
Izrael oskarżył islamistyczny ruch Hamas, sprawujący władzę w Strefie Gazy, o „wykorzystywanie zdjęć chorych dzieci do promowania narracji o głodzie i obwiniania Izraela”. COGAT, agencja odpowiedzialna między innymi za koordynację wjazdu pomocy humanitarnej do Strefy Gazy, codziennie publikuje w mediach społecznościowych liczbę wjeżdżających ciężarówek i ich zawartość . „Będziemy nadal zwiększać nasze wysiłki w celu zapewnienia pomocy humanitarnej ludności cywilnej Strefy Gazy” – oświadczyła w komunikacie na portalu X.
Przed wojną do Gazy codziennie wjeżdżało około 500 ciężarówek z pomocą humanitarną, która od 2007 roku była blokowana przez Izrael. Hamdan szacuje, że obecnie Strefa Gazy potrzebuje co najmniej 1500 ciężarówek dziennie – w tym kontekście jest to utopia, choć organizacje międzynarodowe wskazują, że pomoc jest dostępna – w pobliżu czeka co najmniej 6000 ciężarówek, a jedyne, czego potrzeba, to aby Izrael zezwolił na jej wjazd i zagwarantował jej bezpieczną dystrybucję.
Międzynarodowe prawo humanitarne potępia głód jako broń wojenną i pozbawianie ludności cywilnej dóbr niezbędnych do przetrwania.
Amjad al-Shawa, dyrektor palestyńskiej sieci organizacji pozarządowych w Strefie Gazy, uważa, że siły izraelskie celowo blokują dopływ pomocy humanitarnej, wprowadzając opóźnienia i przeprowadzając drobiazgowe inspekcje, które mogą trwać nawet kilka dni. „Izraelska okupacja celowo utrwala chaos” – mówi.
Dla Al Atty, prawnika i aktywisty, który był świadkiem grabieży konwoju w tym tygodniu, nawet zrzuty żywności z powietrza są niebezpieczne. „Wcześniej pomoc zrzucano na odludne tereny, ale teraz nie ma wolnej przestrzeni, ponieważ namioty zajmują każdy centymetr ziemi i dróg. Pomoc spada do morza, ląduje na terenach wojskowych lub spada ludziom na głowy, powodując obrażenia” – opisuje.
W ostatnich dniach Hiszpania, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jordania, Francja i Niemcy wykorzystały tę metodę, aby dostarczać żywność do Strefy Gazy, za zgodą Izraela, który zatwierdził ten rodzaj pomocy pomimo krytyki ze strony organizacji humanitarnych .
„Jeśli istnieje wola polityczna, aby zezwolić na zrzuty z powietrza, które są bardzo kosztowne, niewystarczające i nieefektywne, powinna istnieć podobna wola polityczna, aby otworzyć przejścia lądowe” – powiedział w piątek Philippe Lazzarini, Komisarz Generalny Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Humanitarnej (UNRWA) .
Dopóki ta chwila nie nadejdzie, Mahmoud Abu Ghali, przesiedlony z obozu dla uchodźców w Dżabalii na północy kraju do miasta Gaza, patrzy na swoje dwójkę dzieci w wieku dwóch lat i trzech miesięcy i każdego dnia musi podejmować skomplikowane i niebezpieczne decyzje, aby spróbować zapewnić im trochę jedzenia. „Patrzą na mnie, jakbym mógł im dać wszystko, ale prawda jest taka, że nie mogę im nawet przynieść chleba, żeby mogły go zamoczyć w wodzie i zjeść” – mówi łamiącym się głosem.
EL PAÍS